W cyklu piwo tygodnia przedstawiam niekoniecznie najlepsze, ale również najciekawsze, najbardziej nietypowe lub łączące się z jakąś ciekawą historią piwo, jakie miałem okazję pić przez ostatni tydzień. A w tygodniu „mikołajkowym” nie mogło być innego wyboru na piwo tygodnia. I to niezależnie od tego, jak „wyszło”. A czym mowa? Oczywiście o tegorocznym piwie z serii Grand Champion! Tym razem stylem, który w oparciu o zwycięską recepturę konkursu piw domowych PSPD przyszło uwarzyć cieszyńskim piwowarom, był New England IPA (zwany też Vermont IPA). Stąd też nazwa tego piwa – Nowa Anglia z Cieszyna.
W ramach kronikarskiego obowiązku przypomnę tylko, że to już 15 edycja konkursu – a od siódmej edycji jego zwycięzca warzy swoje piwo na komercyjną skalę w Browarze Zamkowym Cieszyn. Pierwszym „Grand Championem”, którego można było spotkać na sklepowych półkach, był dubeltowy koźlak według receptury Jana Krysiaka, aktualnie prezesa Śląskiego Oddziału Terenowego Polskiego Związku Piwowarów Domowych. Jak mi to piwo wtedy smakowało! Drugim było belgijskie pale ale autorstwa Doroty Chrapek. I to piwo (ale ono wydawało mi się wtedy gorzkie) było dostępne na długo, zanim bandy brodatych facetów we flanelowych koszulach opanowały knajpy chóralnie krzycząc „wincyj chmielu!”… O kilku kolejnych Grand Championach pisałem tu, tu i tu.
Premiera, jak co roku, tak i teraz odbyła się 6 grudnia. Trzeba jednak przyznać, że kiedyś premiery te były wydarzeniem „z pompą” – w wybranych sklepach i lokalach pojawiali się piwowarzy domowi, by klienteli opowiadać o warzeniu piwa oraz o tym, jaki jest nowy Grand Champion, a w całej Polsce równo o godzinie 18 tego dnia zaczynały dzwonić szklanki i butelki wypełnione nowym piwem. A teraz? Razem z koleżanką byliśmy jedynymi osobami, które punkt 18 stawiły się w katowickiej Lornecie z Meduzą, by własnoustnie sprawdzić, jak smakuje Grand Champion 2017… Miałem wrażenie, że pozostała klientela lokalu nawet nie wiedziała, że istnieje takie piwo. Ale czy to może dziwić? Skoro na każdej stacji benzynowej, na każdym rogu, w małych sklepach i wielkich molochach można dostać piwo w niemalże każdym znanym stylu, od lekkich pszenic po imperialne RISy warzone z płatkami tego i owego – czy premiera nowego piwa może jeszcze w kimś wywoływać emocje?
Przyznaję – we mnie wywołuje. Trochę z sentymentu, trochę z przekory. Skoro taka premiera przechodzi bez echa, to właśnie chociażby dlatego o niej napiszę. Tutaj wyjaśnię mniej obeznanym z piwnym światem czytelnikom: New England IPA to z grubsza taki rodzaj amerykańskiego india pale ale, które jest mętne, bardzo mocno chmielone na smak i aromat (chmielenie na zimno!), za to goryczka niekoniecznie ma być wysoka. Ma się pojawić sporo owoców, co wraz z mętnością piwa ma dać wrażenie picia wręcz soczku. Silnie chmielonego soczku. Czy udało się ten efekt osiągnąć w Browarze Zamkowym w Cieszynie?
Nie do końca. Brak piwu tej wspaniałej soczystości, która jest jednym z wyznaczników stylu. Nie ma tu feerii owoców, za to zaskakuje dosyć wysoka goryczka. Piwo zgodnie ze stylem jest wytrawne, przyjemnie wysycone, sesyjne i – jak ja nie lubię tego słowa! – pijalne. Jest nieco za mało gładkie w ustach (piwo w tym stylu, mimo wytrawności, nie powinno robić wrażenia wodnistego). Wbrew pojawiającym się w internecie opiniom nie wyczułem żelaza ani w wersji beczkowej, ani butelkowej. Pachnie przyjemnie, chmielowo, mocno cytrusowo, nieco tropikalnie. Czyli jaki jest werdykt?
Problem z tym piwem jest taki, że jest… Smaczne. Jakby mi ktoś trzy lata temu powiedział, że kupię takie piwo w moim osiedlowym spożywczaku, gdzie będzie stało między Tatrą a pieluchami, to bym nie uwierzył – albo stwierdził, że niczego więcej mi nie potrzeba. Dzisiaj jednak, w natłoku o wiele lepszych New England IPA, blednie. Jednocześnie, jeśli nie oceniać tego w kategoriach stylu, tylko „czy jest smaczne” – to tak, jest. Jest to fajne piwo. I warto spróbować, chociażby po to, żeby wyrobić sobie własne zdanie. Ja na pewno nieraz po nie sięgnę, gdy akurat najdzie mnie ochota na dobrze nachmieloną, chociaż niekoniecznie soczystą IPA.
Moja Ocena: 6/10