Jakie jest najlepsze piwo świata? Odpowiedź może być jedna: takie, jakie Tobie najbardziej smakuje! Ale pewnie nie takiej, drogi czytelniku, odpowiedzi oczekiwałeś. Wbrew reklamie znanego siuśkowatego piwa w zielonej butelce nie można jednoznacznie stwierdzić, jakie jest najlepsze piwo na świecie; niemniej tutaj z pomocą przychodzi nam kolektywna świadomość, demokracja czy zbiorowa mądrość. Ale wsparta opinią piwnego autorytetu. Otóż najlepsze piwo na świecie to belgijski Westvleteren XII. Przynajmniej według użytkowników serwisu Ratebeer.com. Wśród setek tysięcy ocenianych piw to właśnie Westvleteren XII ma najwyższą średnią. Podobnie o tym piwie – jako o piwnej nirwanie – wypowiedział się swego czasu słynny krytyk piwny Michael Jackson (nie, nie ten od Smooth Criminal). Czy Westvleteren XII rzeczywiście zasługuje na miano najlepszego piwa świata? I czy warto wydać na nie niemalże 50 zł, bo tyle kosztuje mała butelka (0,33 l) w polskich sklepach?
Warto dodać, że to piwo kupowane w sklepach jest… Półlegalne. Nie to, że w środku rozpuszczono amfetaminę i w związku z tym nie można go sprzedawać; nie chodzi też o brak akcyzy czy inne prawne obostrzenia. Otóż jest intencją mnichów warzących to piwo, by piwa można było się napić tylko w przyklasztornej kawiarni, a skrzynki z piwem można było dostać tylko w miejscu jego wyprodukowania. Dlatego też sprzedaż najlepszego piwa świata jest ściśle reglamentowana, a by kupić skrzynkę trzeba wcześniej się z mnichami telefonicznie umówić. Do tego jednorazowo można kupić tylko jedną skrzynkę (24 sztuki), a potem bramy klasztoru zamykają się dla nas (a konkretnie – dla naszego samochodu i naszego numeru telefonu – jest czasowo blokowany) na 60 dni. Niemniej na całym świecie nie ma problemów z dostępnością Westvleteren. I o ile w Europie kosztuje zwykle kilkanaście euro za butelkę, o tyle ceny piwa w Stanach Zjednoczonych przekraczają często 30 dolarów. Sama pusta butelka kosztuje tam prawie 10 dolców!
Tajemnica mnichów
Wspomniałem o mnichach. W przypadku Westvleteren XII nie jest to tylko chwyt marketingowy; ledwie kilka osób świeckich jest zaangażowanych w warzenie, rozlew i sprzedaż tego piwa, cała reszta zaś robiona jest przez trapistów, czyli Zakon Cystersów Ściślejszej Obserwancji. Mimo ogromnego „hajpu” na piwo braciszkowie zapewniają, że sprzedają go tylko tyle, by móc finansować swoją zakonną działalność i nic więcej – stąd roczna produkcja tego piwa nie wzrosła ani o kroplę od 1946 roku! Ponadto zakonnicy bardzo niechętnie dzielą się jakimikolwiek informacjami na temat swoich wyrobów (a sprzedają także trzy inne rodzaje piwa oraz np. sery). Stąd piwo otoczone jest pewnym nimbem tajemnicy i niedostępności. Nawet butelka jest bardzo ascetyczna – jedyny nadruk, jaki się na niej znajduje, to ten na kapslu. Oraz grawer wokół szyjki.
Czym w ogóle jest Westvleteren? Jest to quadrupel, czyli gatunek ciemnego, bardzo mocnego (10,2% alk.) piwa górnej fermentacji w stylu belgijskim. Dotarłem do dosyć sprzecznych informacji dotyczących jego czasu maksymalnej trwałości – jedni twierdzą, że Westvleteren XII ma 3-letni termin przydatności do spożycia (ale idę o zakład, że może stać znacznie dłużej i nic mu nie będzie), inni, że 5. Skoro mój egzemplarz ma wbitą na kapslu datę 1.06.2019, to wnioskuję, iż mam do czynienia z butelką, która czekała na mnie ledwie pół roku – lub dwa i pół roku. Czyli ciężko stwierdzić, czy jest to piwo młode, czy takie, które już swoje odstało. Cóż, czas spróbować, już nie mogę się doczekać!
Degustacja
Westvleteren XII jest mocno wysycony. Przy nalewaniu tworzy potężną czapę piany, która opadając niespiesznie (cały proces nalewania piwa do szkła o pojemności 0,4 l trwał jakieś 10 minut) zostawia na ściankach wąsy tłuste jak basy w electro. Po przelaniu zostaje na dnie niewielka warstewka drożdży. Jak przystało na belgijskie piwo, Westvleteren XII jest mocno musujący, może w tej kwestii spokojnie konkurować z szampanem. Warto na chwilę go odstawić, by piwo „pooddychało” i odgazowało się nieco. Alkohol jest wyczuwalny, pojawia się jako lekkie rozgrzewanie przełyku i niezbyt mocne pieczenie na języku. Wyraźny smak karmelowy. Jest słodkie, trochę jak cukier trzcinowy albo owoce kandyzowane. Pojawiają się także nuty czerwonych oraz innych owoców: wiśnie, figi, suszone morele, rodzynki. Posmaki zbożowe, słodowe; po pierwszym łyku miałem w ogóle wrażenie, jakbym skosztował razowego, ciemnego pieczywa. Finisz mamy lekko wytrawny z wyraźną, acz nie za mocną chmielową goryczką.
Co jest typowe dla dobrych piw belgijskich, tak i to jest bardzo złożone. Zmieniają się także nasze odczucia względem niego w trakcie picia: z czasem język przyzwyczaja się do alkoholu oraz „chlebowego” smaku i górę nad nimi biorą owoce. Piwo przed przelaniem chłodziło się w lodówce ledwie kilkanaście minut – zbyt zimne mogłoby nie oddać całkowicie wszystkich smaków i aromatów. Jest także, chociaż nie lubię tego słowa, wysoce „pijalne” – gdybym nie powstrzymywał się usilnie przed zbyt szybkim jego pochłonięciem i nie pił go wyłącznie małymi łyczkami, byłbym w stanie je wypić w kilka minut. Aż szkoda, że nie jest w większej butelce… Ale może to i lepiej, gdyż wtedy jeszcze mniej butelek trafiłoby do szerokiej publiczności.
Czy jest to najlepsze piwo świata?
Ale teraz odpowiedź na najważniejsze pytanie. Czy jest to najlepsze piwo na świecie – albo chociaż najlepsze, jakie piłem w życiu? Raczej nie. Ale na pewno jest w czołówce. Podejrzewam, że hype na to piwo powoduje, iż oczekiwania są niesamowicie wyśrubowane, wręcz niemożliwe do spełnienia. Oczekiwałem, że piwo wywali mnie z kapci, skarpetek, spodni i wszystkiego, co mam na sobie; tak się nie stało. Ale to absolutnie nie oznacza, że nie warto tego piwa spróbować – wręcz przeciwnie, warto. Chociażby po to, by się przekonać, czy faktycznie jest tak wspaniałe, by zasłużyć na miano „najlepszego piwa świata”.
P.S. Warto też je porównać z jeszcze łatwiej u nas dostępnym piwem Rochefort 10 – w tym samym stylu. Według rzeczonego Ratebeer.com Rochefort 10 jest drugim najlepszym quadruplem na świecie. A jednocześnie 3-4 razy tańszym, niż najlepsze piwo świata.
Jak się wzbogacę to Ci kupię na urodziny.
Dzięki mamo, już piłem, poproszę teraz coś nowego 😀