Styl: imperial stout
Ekstrakt: ?
Alkohol: 19,2%
Piwo, co nie jest zaskakujące, jest bardzo złożone, można w nim doszukać się bardzo wielu różnych smaków i aromatów. Ale po kolei. Przede wszystkim jest mega słodkie, wręcz wyklejające, co nie może dziwić, ale jednocześnie wciąż czuć w nim chmielową goryczkę. Nie czuć za to, że mamy tu do czynienia z piwem, które ma prawie 20% – alkohol, owszem, jest wyczuwalny, ale na poziomie akceptowalnym, nie przeszkadza w konsumpcji. Gęste, likierowe, chociaż szczerze mówiąc spodziewałem się jeszcze bardziej zwartej konsystencji; można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że jest aż zbyt łatwe w konsumpcji – pijalne – i szybko zaczyna szumieć w głowie. W smaku mamy potężne uderzenie czekolady oraz kawy, po których wyraźnie czuć czerwone owoce, w tym dodaną żurawinę. Smak jałowca zostaje w podniebieniu po przełknięciu piwa, w trakcie samego popijania go nie czułem. Pojawiają się też bourbonowe, beczkowe smaki, ale nie można o nich powiedzieć, że dominują czy są na pierwszym planie. Piwo jest bardzo smaczne, na pograniczu wyrywania z butów, ale czy granicę tę przekracza – ciężko powiedzieć. Myślę, że warto się przekonać samemu.
Moja ocena: 9/10