Ekstrakt: 12,5%
Alkohol: 5,0 %
Piana nieduża. 2-3 cm, opada szybko jak erekcja na amfetaminie. Zapach jest… No cóż, całkiem przyjemny, owocowy, trochę słodowy, ale rozczarowałby się ten, kto lubi, gdy APA zdziela go w twarz potężnym, chmielowym, cytrusowo-żywicznym aromatem. Tutaj tego nie uświadczymy. W smaku zaś to piwo… Nie smakuje jak APA. Zdecydowanie przesadzono z zasypem pszenicznym, piwo smakuje bardziej jak american wheat! Albo jakaś wariacja na temat hefe-weizena lub belgijskiego blonda. Nawet sam kolor dosyć średnio pasuje do piwa w stylu APA. Jednoczesnie jest lekko kwaskowate, goryczka niewysoka, ale za to trochę zalegająca. Właściwie to piwo smakuje jak słabszy Triple Blond z tego samego browaru (a Triple Blonda bardzo szanuję) albo Wetliner Bukowe Berdo (to ten sam browar!). Brak mu rześkości, brak mu właściwości orzeźwiających, „ameryki” tu jak na lekarstwo. I treściwość, za którą zwykle chwalę piwa, tutaj też niezbyt pasuje. A już na pewno nie do APA.
Samo w sobie piwo nie jest złe – ale do APA temu piwu bardzo daleko. I co ma ja mam z tym począć? Jako APA to piwo zasługuje na, hmmm, 3/10, jak nie mniej, jako po prostu piwo górnej fermentacji – takie mocne 5/10. Więc – krakowskim targiem – daję 4. Bo jednak wolałbym wypić to, niż koncerniaka, którym zwykle przyznaję oceny w okolicach 3.
Moja ocena: 4/10