Loading

Piwoteka, Majówka w Arturówku

Piwoteka, Majówka w Arturówku

Styl: holenderski maibock
Ekstrakt: 16,5%
Alkohol: 7,8%

Mały disclaimer – holenderski w opisie oznacza, iż jest to piwo górnej fermentacji – w przeciwieństwie do klasycznego maibocka, który jest „dolniakiem”.

Jak to swego czasu określił jeden z barmanów lokalu Absurdalna w Katowicach – „nikt nie lubi maibocków”. I nie chodzi o to, że są z definicji niedobre, bo nikt by ich wtedy przecież nie warzył, a nawet jeśli, to tylko po to, żeby ostentacyjnie wylać w kanał i pokazać atencyjne zdjęcie na Jepiwce, ale z maibockami problem jest taki, iż są nudne i trudne do wywołania efektu zaskoczenia – jak dwa tysiące trzydziesty czwarty odcinek Mody na Sukces albo Klanu. Tutaj jest nieco inaczej; zaskakuje to, iż piwo nie ma czystego profilu jak klasyczny maibock (w sumie nic dziwnego, skoro tutaj mamy do czynienia z górną fermentacją), a pierwszym skojarzeniem, które przyszło mi na myśl, była… Marchewka. I dopiero rzut oka na etykietę (mam zwyczaj czytać ją dopiero po wypiciu piwa – by przez autosugestię nie poczuć jakiegoś smaku czy aromatu, którego normalnie bym nie wyczuł) pokazuje, iż tutaj faktycznie do piwa dodano marchewki! I dobrze, bo bałem się, że popularny DMS objawiający się często jako aromat gotowanych warzyw poszedł w bardzo dziwną stronę 🙂 I tłumaczy to też zmętnienie, którego nie spodziewałbym się po piwie w tym stylu. Poza tym mamy sporo smaku słodowego, zbożowego oraz wyraźny karmel. Goryczka na poziomie niskim, co jest absolutnie zgodne ze stylem. Alkohol niewyczuwalny – i znowu byłem zaskoczony, bo sądziłem, że ma z 6%, a tu taki niespodziewany atak jak amerykanów w Normandii.

Czyli? Czyli… Mam sporą zagwozdkę. Bo z jednej strony nigdy nie piłem piwa z marchewką, a i sam za maibockami nie przepadam, a z drugiej – ta marchewka tutaj jakoś dziwnie, perwersyjnie pasuje. To trochę tak, jakbyśmy oglądali porno z pterodaktylami albo kobietą przebraną za pająka, które z jednej strony jest dziwne i w pierwszym momencie nawet nieco odrzucające, ale z drugiej – fascynujące i mimowolnie nie odwracamy wzroku chłonąc kolejne sceny. Tak i tu biorę kolejny łyk nie tylko bez znudzenia, ale z dziwną fascynacją. Czy bym powtórzył? Pewnie tak. Czy tego pragnę? Niekoniecznie.

Moja ocena: 6,5/10

Top