Styl: imperial oatmeal pale ale
Ekstrakt: 24,0%
Alkohol: 14,0%
Jeśli piwo ma faktycznie 14% alkoholu i 24% ekstraktu, to znaczy, że odfermentowało prawie do zera. Nie wiem, czy tak jest w istocie, gdyż w smaku jest mocno słodkie, z całą masą smaków tropikalnych i cytrusowych (myślę, że dodanie tu skórki cytryny i pomarańczy było strzałem w dziesiątkę). W zasadzie smakuje to trochę jak jakiś owocowy aperitif. Goryczka kontruje rzeczoną słodycz w sam raz, nie grając pierwszych skrzypiec, jak być powinno np. w imperial india pale ale. Odczucie w ustach jest dosyć pełne zapewne dzięki dodatkom owsianym, a jednocześnie piwo jest – jak na ekstrakt – dosyć lekkie. Alkohol jest dobrze schowany, mile rozgrzewa gardło, ale nie przeszkadza w konsumpcji. Największym minusem tego piwa jest… Półlitrowa butelka – 0,33 l byłoby w tym wypadku lepsze, gdyż zbyt pospieszna konsumpcja może chwilowo wyłączyć nam świadomość 😉 No i sporo farfocli na dnie, mimo spędzenia nocy w lodówce. Ale poza tym – świetne! Chapeu bas!
Moja ocena: 8,5/10